Jola Dworcowa
złapała go na Dworcu Kaliskim. Miał urwany kawałek przedniej
łapki, kulał. W domu początkowo był ostrożny, ale teraz to
największy miziak. Niestety, Trójłapek jest poważnie chory -
najpierw świerzbowiec drążący (bardzo trudny do leczenia, atakuje
skórę), potem grzybica strzygąca (Trichophyton), a w końcu
dodatni test na FIV. Pewnie dlatego łapał te poprzednie zakażenia,
nie miał odporności. Trójłapek źle się czuje, często zwraca,
jest stałym gościem lecznicy, nie ma sił, ale ciągle bardzo
chce
żyć. Często może jeść tylko Convalescenc, które pani Jola
podaje mu strzykawką wprost do pysia.Nie nadaje się do adopcji, jednak można
adoptować go wirtualnie, wpłacając na jego leczenie i karmę.
Tak pisałam wiosną tego roku. Trójłapek był już u Joli ponad rok, ciągle chorował, ale trzymał się dzielnie. Był wielkim miziakiem, tulił się do Joli, prosił o głaskanie. A przecież nigdy nie miał domu. Przyjaźnił się z kotami, ale najbardziej opiekowała się nim jego mama, dzika kotka, którą Jola zatrzymała po sterylce właśnie dlatego, że tuliła się do Trójłapka. Kotki były nierozłączne, zajmowały najlepsze miejsce na parapecie okiennym, spały bliziutko siebie, wygrzewały w słońcu.
Trójłapek wiele razy przechodził kryzysy, wydawało się, ze już dłużej nie wytrzyma - ale w końcu się udawało, wizyty u weta i leki, opieka Joli działały cuda. Ale w końcu nadszedł ten dzień... dzień, kiedy już nic nie pomagało, ciało poddało się i nie miało więcej sił. I Trójłapek odszedł cichutko. Myślę, że można się pocieszać, że gdyby nie opieka Joli, ten dzień nadszedłby już dawno. A tak zdążył jeszcze przeżyć rok swojego kociego szczęścia, sytości, ciepła, bezpieczenstwa, miłości.
Pozostała jego mama, smutna kotka, która teraz całe dnie przesypia. Nie oswoiła się, jest już dość stara. Jeśli Joli zdrowie pozwoli nadal opiekować się kotami, zapewne Mama Trójłapka bęzie miała u niej spokojną kocią emeryturę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz