Miki nabrudził w domu i właściciel postanowił się go
pozbyć. Zaczął bić, próbował dusić foliową torbą. Na szczęście Miki się
bronił, jego rozpaczliwe wołanie usłyszała sąsiadka, zdążyła odebrać
kota. Teraz Miki przebywa w ogromnie przepełnionym domu tymczasowym Joli Dworcowej i szuka własnego kąta. Szaro-biały
kocurek urodzony w 2010 r. - został wysterylizowany, nie ma żadnych
problemów z kuwetą, ale po przeżyciach w poprzednim domu pozostał mu
strach. Miki boi się, ciągle się boi wyciągniętej ręki, bo pamięta, że może uderzyć. Boi się hałasu i
gwałtownych ruchów. Z niektórymi kotami dogadał się, ale większość kotów
próbuje przegonić. Miki jest zdrowy, nie wymaga specjalnej diety ani
częstych wizyt u weterynarza. Wystarczy mu trochę
karmy, ciepły kocyk gdzieś w kaciku i
spokój, o który trudno w
przepełnionym domu tymczasowym. Teoretycznie Miki mógłby zostać
adoptowany dobardzo spokojnego domu bez dzieci, ale od paru lat mimo
ogłoszeń nikt o niego nie pyta. Miki ma obecnie 4 lata, nadal
jest wyjątkowo strachliwy i jego sznse na adopcję bardzo zmalały.
Miki nie doczekał nowego domu - może i dobrze, że pozostał u Joli, bo każda zmiana to stres dla kota, a dla takiego płochliwego - stres ogromny. Miki spędził u Joli kilka lat, nigdy do końca nie pozbył się strachu, ale na pewno miał też swoje chwile szczęścia. Odszedł na nowotwór. Żegnaj kotku!['] Teraz już niczego nie musisz się bać...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz