niedziela, 25 października 2015

Chłopczyk [*]

Odszedł Chłopczyk, kotek z Wólczańskiej 21, syn "niełapalnej" kotki (już na szczęście wyciętej).
Zadzwoniła w niedzielę wieczorem Ewa z Wólczańskiej, że kotek od 2 dni nie je, wygląda fatalnie. Trzeba złapać, ale ja nie złapię, więc tel. do Ani. Ania w teatrze, w wieczorowej kreacji, ale w samochodzie ma klatkę łapkę, po spektaklu podrzuci. 
Co prawda nie wierzyłam, żeby nie chcący jeść kot złapał się do łapki, ale Ania stwierdziła, że mam nie siać defetyzmu, jak nie spróbowałam. 
No i Ania w teatralnym stroju przyjechała, kotek był w komórce, Ewa i sąsiadka Ewy prosiły, żeby spróbować łapać od razu, Ania weszła i "gołymi rękami" złapała. 

czwartek, 15 października 2015

Gwiazdeczka [*]

Gwiazdeczka  -   znaleziona przy Szpitalu Kopernika  -  wystraszona, głodna, domowa koteczka, garnąca się do ludzi. Ktoś ją porzucił, na szczęście ktoś inny dostrzegł maleństwo skulone w załomku muru. 
Maleńka Gwiazdeczka trafiła do mnie na dt i początkowo nic nie zapowiadało smutnego końca. 
Kotka parę dni spędziła na kwarantannie w łazience, a potem już szalała po całym domu z innymi kotami (zwłaszcza kitek chętnie jej towarzyszył w zabawie). 
Niestety, któregoś dnia przy zamykaniu drzwi łazienki przycięłam Gwiazdeczce łapkę - wydawało mi się, że niegroźnie, bo kotka tylko lekko pisnęła i za chwilę znowu biegała. 
 Ale następnego dnia Jola Dworcowa stwierdziła, że łapka jest strasznie spuchnięta, a kotka ma 40 st gorączki. 
Pojechała z nią do lecznicy, potem do drugiej na RTG (złamania na szczęście nie było). 
Kotka po powrocie wydawała się w całkiem dobrej formie, trochę utykała, ale miała apetyt. 
Niestety, po tygodniu przestała jeść, zaczęły się wymioty. Wcześniej dostała tabletkę na odrobaczenie, myślałam, że to z tego powodu, że się zatruła martwymi robalami. znów lecznica, zastrzyki, które nie pomagały, nie dawało się opanować wymiotów. Było coraz gorzej, kotka została w lecznicy - a rano już nie żyła. Wetka stwierdziła panleukopenię... Strasznie mi przykro Gwiazdeczko - pewnie byłaś już chora przychodząc do mnie. 
Ale mogło też być tak, że malutka złapała to w czasie wizyt w lecznicach. 
Nigdy się nie dowiem i na zawsze pozostanie mi poczucie, że może przyczyniłam się do jej śmierci, przycinając tę biedną łapkę...

środa, 30 września 2015

Haker


Niedawno odszedł kot Haker - jego opiekunowie chcą pożegnać go na naszym blogu. Obudził wspomnienia - ale długo szukałam w pamięci, jak się znalazł pod naszą opieką. I już wiem - to Świrek ze Wschodniej. Wkrótce o tym przeczytacie. Na razie - kilka słów pożegnania z domu, w którym był kochany i szczęśliwy:


„Haker od początku kiedy trafił do nas z fundacji okazał się otwartym kotkiem uwielbiającym mizianie i towarzystwo ludzi. Zawsze u boku swego pana, inteligentny, gadający. Zawsze umiał pokazać czego oczekuje. Nigdy nie zrobił żadnej szkody w domu, choć zostawał sam po kilka godzin .Wracających domowników witał gadając i turlając się z radości po chodniku. Odszedł od nas nagle w wieku 6 lat, na naszych oczach się przewrócił i skonał, mimo że wydawał się okazem zdrowia. Pozostała nam tylko pustka i cisnące się do oczu łzy z tęsknoty za najwierniejszym z przyjaciół. Hakuś spoczął w naszym ogrodzie pod brzozami, śpiewają mu teraz ptaszki, za którymi tak uwielbiał się uganiać."



http://www.koty.pl/kacik-wspomnien/art678,haker.html 
Więcej o Hakusiu na stronie głównej w dziale: "takie sobie opowiadanka"