nie karocą z dyni, taką z bajki o Kopciuszku. Mają po ok.2 latka, są wykastrowane, odrobaczone i zaszczepione, mają książeczki zdrowia.
Za Tęczowym Mostem
czwartek, 12 kwietnia 2018
Borys i Czaruś [*]
nie karocą z dyni, taką z bajki o Kopciuszku. Mają po ok.2 latka, są wykastrowane, odrobaczone i zaszczepione, mają książeczki zdrowia.
poniedziałek, 2 stycznia 2017
Niunia [*]
budowę biurowca. Nie było już miejsca, gdzie koty mogłyby przeżyć zbliżającą się zimę. Tak więc Niunia została w domu tymczasowym. Nie jest miziakiem, więc ma marne szanse na adopcję. Ale wypuścić w bezpiecznym miejscu też jej nie można, bo kotka ma przewlekłą
biegunkę. Trudno ją leczyć, ponieważ Niunia odmawia kategorycznie połknięcia jakiejkolwiek tabletki. Można jej zrobić zastrzyk, ale biegunkę trudno leczyć zastrzykami. Dlatego kotka pozostaje w domu tymczasowym.
Niestety, Niunia już odeszła za TM. Jej leczenie było bardzo utrudnione, bo kotka nie dawała się łapać. Biegunka się nasilała, w końcu wetka stwierdziła nowotwór. Niunia miała szczęście, że nie znalazła innego domu - chyba nikt poza Jolą nie dałby rady pomagać jej i leczyć i być z nią do końca.
wtorek, 2 lutego 2016
wtorek, 12 stycznia 2016
Kajtek [*]
Kajtek był miłym, pogodnym kocurkiem,
do tego bardzo ładnym i fotogenicznym. W domu tymczasowym Joli
Dworcowej - odpchlony, odrobaczony, wykastrowany – czekał na
nowych opiekunów.
Gacuś [*]
niedziela, 25 października 2015
Chłopczyk [*]

Zadzwoniła w niedzielę wieczorem Ewa z Wólczańskiej, że kotek od 2 dni nie je, wygląda fatalnie. Trzeba złapać, ale ja nie złapię, więc tel. do Ani. Ania w teatrze, w wieczorowej kreacji, ale w samochodzie ma klatkę łapkę, po spektaklu podrzuci.
Co prawda nie wierzyłam, żeby nie chcący jeść kot złapał się do łapki, ale Ania stwierdziła, że mam nie siać defetyzmu, jak nie spróbowałam.
No i Ania w teatralnym stroju przyjechała, kotek był w komórce, Ewa i sąsiadka Ewy prosiły, żeby spróbować łapać od razu, Ania weszła i "gołymi rękami" złapała.
czwartek, 15 października 2015
Gwiazdeczka [*]
Maleńka Gwiazdeczka trafiła do mnie na dt i początkowo nic nie zapowiadało smutnego końca.
Kotka parę dni spędziła na kwarantannie w łazience, a potem już szalała po całym domu z innymi kotami (zwłaszcza kitek chętnie jej towarzyszył w zabawie).
Niestety, któregoś dnia przy zamykaniu drzwi łazienki przycięłam Gwiazdeczce łapkę - wydawało mi się, że niegroźnie, bo kotka tylko lekko pisnęła i za chwilę znowu biegała.
Ale następnego dnia Jola Dworcowa stwierdziła, że łapka jest strasznie spuchnięta, a kotka ma 40 st gorączki.
Pojechała z nią do lecznicy, potem do drugiej na RTG (złamania na szczęście nie było).
Kotka po powrocie wydawała się w całkiem dobrej formie, trochę utykała, ale miała apetyt.
Niestety, po tygodniu przestała jeść, zaczęły się wymioty. Wcześniej dostała tabletkę na odrobaczenie, myślałam, że to z tego powodu, że się zatruła martwymi robalami. znów lecznica, zastrzyki, które nie pomagały, nie dawało się opanować wymiotów. Było coraz gorzej, kotka została w lecznicy - a rano już nie żyła. Wetka stwierdziła panleukopenię... Strasznie mi przykro Gwiazdeczko - pewnie byłaś już chora przychodząc do mnie.
Ale mogło też być tak, że malutka złapała to w czasie wizyt w lecznicach.
Nigdy się nie dowiem i na zawsze pozostanie mi poczucie, że może przyczyniłam się do jej śmierci, przycinając tę biedną łapkę...
Subskrybuj:
Posty (Atom)